Pewnego dnia na ruchliwym skrzyżowaniu w wielkim mieście jeden z kierowców nie startuje na zielonym świetle, wstrzymując ruch. Śpieszący się do pracy ludzie trąbią i poganiają opieszałego kierowcę, niektórzy próbują sprawdzić czy coś mu się stało. Okazuje się, że cieszący się doskonałym zdrowiem człowiek w ciągu jednej chwili traci wzrok. Po prostu - przed oczami widzi białą plamę. Inny uczynny kierowca proponuje odwiezienie do domu lecz nie potrafi oprzeć się okazji by ukraść poszkodowanemu samochód.
Oślepły mężczyzna udaje się wraz z żoną do okulisty by sprawdzić przyczynę swej nagłej przypadłości.
W poczekalni spotyka kobietę w ciemnych okularach, starszego pana i chłopca z mamą. Lekarz wzywa go poza kolejnością i zaciekawiony bada, by stwierdzić, że w ciągu jego wieloletniej praktyki lekarskiej nie widział podobnego przypadku, mało tego, nie zetknął się z nim nawet podczas studiowania medycyny.
W poczekalni spotyka kobietę w ciemnych okularach, starszego pana i chłopca z mamą. Lekarz wzywa go poza kolejnością i zaciekawiony bada, by stwierdzić, że w ciągu jego wieloletniej praktyki lekarskiej nie widział podobnego przypadku, mało tego, nie zetknął się z nim nawet podczas studiowania medycyny.
Następnego dnia również lekarz traci wzrok, w podobny sposób zalewa go mleczna plama i nie znika z pola widzenia. Również inni pacjenci obecni w poczekalni poprzedniego dnia nagle ślepną. Ślepnie równiez złodziej samochodu, nie zdążywszy nacieszyć się swym nowym łupem.
Lekarz alarmuje ordynatora miejscowego szpitala, ten powiadamia rząd i następnego dnia wszyscy zarażeni ''wirusem ślepoty'' trafiają do opuszczonych budynków dawnego szpitala psychiatrycznego. Kwarantanna ta ma na celu powstrzymanie epidemii ślepoty, której obawia się rząd. Dziwnym trafem tylko żona pierwszej ofiary nie traci wzroku ale chcąc pozostać z mężem udaje ślepą.
Szybko okazuje się, że wszyscy niewidzący skazani zostali na powolną zagładę. Obszaru szpitala strzeże uzbrojone wojsko, pod bramy codziennie podstawiane są pudła z żywnością a ślepi mają zakaz opuszczania szpitala i zakaz zbliżania się do strażników pod grożbą rozstrzelania. Mają radzić sobie sami, nie licząc na szansę pomocy z zewnątrz.
Sukcesywnie szpital zapełnia się nowymi przypadkami i sytuacja wymyka sie spod kontroli. Ilość przywożonej żywności nie zwiększa się, walki o jedzenie są na porządku dziennym. Sytuacja sanitarna jest na granicy ryzyka epidemiologicznego, żołnierze nie wahają się używać ognia, więc trupy gęsto zalegają teren przedszpitalny.
Epidemia zatacza coraz szersze kręgi.
Człowiek w sytuacji kryzysowej traci poczucie godności i szybko zaczynają rządzić zwierzęce prawa.
Miasto ślepców Jose Saramago przeczytałam z mieszanymi uczuciami. Niemal przez cały czas miałam wrażenie że to już było, że czytam Dżumę Camusa i nie wnosi ona nic nowego. Jak dla mnie była zdecydowanie za długa i momentami wręcz nudna i przewidywalna.
Książka portugalskiego noblisty została wydana w 1995 roku, w Polsce ukazała się w roku 1999. Na jej podstawie w 2008 roku nakręcono film Blindness, który również nie zdobył wielu pochlebnych recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz