Książki o Holocauście i o tematyce żydowskiej są od dzieciństwa moimi ulubionymi. Czytałam je jedna po drugiej, wspomnienia, pamiętniki, książki historyczne, albumy, dokumenty. Teraz dawkuję sobie tę tematykę, być może z racji jej ciężkości, ale i tak czytam coś na ten temat raz na jakiś czas.
Z polskiego rynku wydawniczego znam już pewnie wszytsko, odkrywam teraz rynek brytyjski i światowy. Niedawno w ręce wpadła mi cienka książeczka w grubiej oprawie z sylwetką kobiety odwróconej, idącej w dół wybrukowanej ulicy.
Wbrew pozorom cieniutka książeczka nie gwarantuje rozrywki i szybkiego czytania. Czyta się ją powoli, zatapiając się w opowiadaną tam historię.
Autorka książki jest równocześnie narratorką powieści. Cofa się w czasie do lat swojego dzieciństwa, beztroskich czasów w Berlinie, później do coraz bardziej narastającej niechęci do Żydów i wreszcie do czasu wybuchu wojny. Rodzina Evy była bogata, mogli pozwolić sobie na posiadanie służącej. Była to żydówka o imieniu Edith. Gdy wybuchła wojna rodzina Evy opuściła Niemcy, i przeniosła się do Londynu. Edith została w Niemczech. Wkrótce potem postanowiła wyjechać do Palestyny, gdzie tworzono nowe państwo żydowskie. Po wojnie Edith postanowiła dołączyć do rodziny swoich byłych pracodawców. W kuchennych rozmowach opowiadała nastoletniej Evie o swoich losach w czasie wojny i o decyzji wyjazdu z Palestyny, głównie z powodu niechęci rodowitych jej mieszkańców do niemieckich żydów. Jej droga do kraju, który miał okazać się jej domem, była tak naprawdę podróżą do nikąd.
Źródło: www.guardian.co.uk |
Urodzona w 1932 roku, Eva Figes mieszka dziś w Londynie. Jest autorką kilkunastu powieści (pisanych od połowy lat 60 tych), oprócz omawianej tutaj Podróży do nikąd, wydanej w 2008 roku napisała jeszcze dwa inne tomy wspomnień (Little Eden - A Child In Wartime, (1978;) Tales of Innocence and Experience: An Exploration (2004)), zajmuje się również krytyką literacką i tematyką feministyczną.
Journey To Nowhere: A Woman Looks For The Promised Land / Eva Figes / Londyn : Granta Books, 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz